piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 1

Do pomieszczenia wpadła smukła, 16- letnia dziewczyna. 
- Co cię tu sprowadza?- spytał zaciekawiony Aro. 
- Może sam zobaczysz?- odpowiedziała. 
- Oczywiście... oczywiście. 
Nieznajoma podała mu rękę, po czym zaczęła przyglądac się całej straży. Najbardziej zaciekawiły ją dwie małe postacie- Alec i Jane. Z pozoru wyglądali na niewinnych, ale słyszała, że mają wspaniałe, niebezpieczne dary. 
Nagle Aro krzyknął: 
- Mój Boże! Zwiedziłem cały świat, żeby znaleźc tak niesamowite talenty , a tu... Niesamowite! Niestamowite! 
- Aro?- zapytał Kajusz.- O co chodzi? 
- Hmm... Nie wiem jak ci to wyjaśnic. Może sama ci pokaże?- spojrzał na dziewczynę. 
- Mogę- odpowiedziała, a po chwili, Feliks i Demetri leżeli, torturowani wzrokiem. 
- Niemożliwe!- krzyknął Marek. 
- Mój dar działa mniej więcej tak, ja dar Jane, tylko, że mogę torturowac kilka osób naraz- wyjaśniła.- Na razie potrafiłabym unieruchomic około 8 . 
Aro przyglądał się nieznajomej dziwnym wzrokiem. Dziewczyna pomyślała, że może zapyta ją, czy wstąpi do szeregów Volturi. Na razie nie wiedziała jaką podejmie decyzję. W końcu przyjechała tu z myślą, żeby tylko ich poznac. Choc ta propozycja wcale nie była taka zła. Od lat była nomadą. Inne wapmiry uważały, że ma za zgubny dar, że prędzej czy później ich zabije. Po prostu się jej bały. Ale tu, wśród istot, które mają talenty niemal tak niebezpieczne jak ona, było upełnie inaczej. W dodatku było ich o wiele więcej. 
Tak, jak dziewczynka się spodziewała, Aro złożył jej kuszącą propozycję. 
- Kate, czy zechciałbyś do nas dołączyc?- zapytał po długim rozmyślaniu. 
- Sama nie wiem- odpowiedziała. - Musiałabym się zastanowic. Może zostane tu na chwilę, a jeśli mi się spodoba, to się do was przyłącze, dobrze?
- Tak, to chyba dobry pomysł. Alec, zaprowadż Kate do pokoju. 
Dziewczynka i jej towarzysz wyszli z sali głównej. 
- Nieźle się spisałaś- powiedział Alec. 
- Nie miałam zamiaru, robic na nich wrażenia- wyjaśniła.- Jeszcze nie wiem, czy tu zostanę. 
- Myślę, że ci się spodoba. Nam z Jane też się spodobało. 
- Wiem, wiem. Podobno też masz niesamowity dar, hm? 
- Tak, to akurat prawda. Mogę pozbawic osoby w zasięgu mojego wzroku czucia i węchu. 
- Wow. A ja myślałam, że to ja mam talent. 
- Bo masz. Jeszcze większy ode mnie i mojej siostry. 
- Jak bym była człowiekiem, od razu bym się zarumieniła. 
- Heh, okey, dotarliśmy. Oto twój pokój. Zaraz przyniosę ci pelerynę. Pa! 
- Pa! 
Kate zaczęła oglądac pokój. Miał odcienie brązu. Po prawej stonie znajdowały się dwie, drewniane szafki na książki, a pośrodku stało dosyc duże łóżko. Po przeciwniej stonie była toaletka, oraz kilka kolorowych obrazów z innej epoki. 
Uwagę dziewczynki zwróciły drzwi średniej wielkości. Kiedy je otworzyła zobaczyła starannie zaprojektowaną gardeobę.
Wszystko łączyło się w jedną całośc. 
Nagle do drzwi zapukał Alec: 
- Przyniosłem pelerynę. Jest ciemniejsza nawet od mojej. Miej powód do dumy!- zaśmiał się. 
- Oo, dziękuję. Obym się do niej zbytnio nie przywiązała. 
- Dobra, pozwiedzaj Volterrę. Jest naprawdę bardzo duża. Kiedy tu przyjechałem raz nawet się zgubiłem! Idę już, nie będę cię męczył, dowidzenia! 
- Pa! 


Oto koniec rozdziału pierwszego. Wiem, że nie ma akapitów, ale kto by zwracał na nie uwagę. Mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie, bo włożyłam w nie naprawdę, sporo pracy. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz